czwartek, 27 września 2012

I'm afraid!





Taak, boję się tych zmian , które lada dzień nastąpią. Jestem tak poddenerwowana, że nie mogę w nocy spać. Pewnie wyolbrzymiam, ale najchętniej to bym została w mojej wiosce i nigdzie się stąd nie ruszała. A tu trzeba... 

Plan zajęć w sumie mile mnie zaskoczył, bo od piątku w południe do poniedziałku wieczorem mam weekend, co dla mnie będzie oznaczało dyspozycyjność do ewentualnej pracy. Wiem, wiem, wiele osób mówi, że na pierwszym roku lepiej się skupić na nauce i nie pracować, ale nie mam wyjścia. Niektórzy pracują od razu i dają radę, to czemu ja mam nie dać? Zawsze byłam zorganizowana, to i teraz będę. O ile jakąś pracę znajdę. Trzeba próbować, no nie? 

Muszę się przyznać w końcu czego się tak boję. W rodzinnej miejscowości zostawiam chłopaka,  i przeraża mnie myśl, że to może nie przetrwać. Co prawda zawsze widujemy się tylko w soboty, więc teoretycznie i tak powinnam wtedy zjeżdżać do domku, ale jak znajdę pracę to tak nie będzie. Muszę myśleć pozytywnie . Będzie to wielki sprawdzian dla naszego związku. Jak zdamy go na pięć, to będę bardzo szczęśliwa. 

Trzymajcie za mnie kciuki , prooszę! 

wtorek, 18 września 2012

Koniec wakacji !

Taaak, tak, powoli zbliża się koniec moich najdłuższych wakacji w życiu. Jak sobie pomyślę ile czasu minęło od matury ... łooo, naprawdę sporo. 

Ale powiem Wam, że nie rozpaczam jakoś z tego powodu. Być może dlatego, że i tak moje wakacje nie były takie 'prawdziwe' bo pracuję  i tak czy siak muszę wstawać o 5, a wracam do domu po 16. Ten tydzień co prawda mam luźny, bo wolne! ;) A chcę już zacząć rok akademicki, bo praca coraz bardziej mnie irytuje, bo jest bezsensowna. Dużo przyjemniej pracowałoby mi się gdybym miała poczucie, że mój wysiłek komuś pomaga a nie przeszkadza. Ale cóż... Jeszcze tylko 5 razy do pracy! 

Mam  ambitny zamiar uczyć się pilnie na studiach żeby dostać się na wymarzoną specjalizację , ale też chciałabym znaleźć pracę na weekendy czy na kilka godzin w tygodniu. Nie chcę brać kasy od rodziców, zresztą wiem że nie mają jej na tyle żeby utrzymać mnie i czwórkę mojego rodzeństwa. Więc poradzę sobie sama. I będą ze mnie dumni! 

Usłyszałam ostatnio od paru koleżanek takie słowa: 'jak zdam maturę to będę mogła robić już wszystko  i starsi niczego nie będą mieli prawa mi zabronić' . Irytują mnie takie słowa.... Tak naprawdę 'starsi' nie będą mogli Ci niczego zabronić, gdy będziesz żył/a  na własny rachunek, gdy na ciuchy, jedzenie, mieszkanie, rachunki, będziesz sobie sam/a zarabiać! Dlaczego się tak wkurzam, skoro to przecież nie moja sprawa? Bo wkurza mnie taki brak szacunku dl rodziców. Ja od 2 gimnazjum miałam stypendium, ale nie mogłam wydać go na ciuchy czy inne głupotki, bo kupowałam za tą kasę książki do szkoły czy nawet jedzenie , opłacałam internet. Nie mogłam sobie pozwolić na cotygodniowe pizze czy piwo. I nauczyłam się oszczędzać. Jestem z siebie dumna, bo wiem, że gdy przyjdzie się usamodzielnić już teraz w październiku, będzie mi łatwiej. 

Wylałam swoje żale. aż mi lżej ;) 

A na koniec może moja nowa ulubipona piosenka Happysadu  :



Ciao!