Taak, boję się tych zmian , które lada dzień nastąpią. Jestem tak poddenerwowana, że nie mogę w nocy spać. Pewnie wyolbrzymiam, ale najchętniej to bym została w mojej wiosce i nigdzie się stąd nie ruszała. A tu trzeba...
Plan zajęć w sumie mile mnie zaskoczył, bo od piątku w południe do poniedziałku wieczorem mam weekend, co dla mnie będzie oznaczało dyspozycyjność do ewentualnej pracy. Wiem, wiem, wiele osób mówi, że na pierwszym roku lepiej się skupić na nauce i nie pracować, ale nie mam wyjścia. Niektórzy pracują od razu i dają radę, to czemu ja mam nie dać? Zawsze byłam zorganizowana, to i teraz będę. O ile jakąś pracę znajdę. Trzeba próbować, no nie?
Muszę się przyznać w końcu czego się tak boję. W rodzinnej miejscowości zostawiam chłopaka, i przeraża mnie myśl, że to może nie przetrwać. Co prawda zawsze widujemy się tylko w soboty, więc teoretycznie i tak powinnam wtedy zjeżdżać do domku, ale jak znajdę pracę to tak nie będzie. Muszę myśleć pozytywnie . Będzie to wielki sprawdzian dla naszego związku. Jak zdamy go na pięć, to będę bardzo szczęśliwa.
Trzymajcie za mnie kciuki , prooszę!